beGLOSSY luty 2018

No i w końcu nadszedł czas na post kosmetyczny, ponieważ rano trafiło do mnie lutowe pudełko beGLOSSY. Od razu mogę stwierdzić, że pudełeczko jest przepiękne!

Spójrzcie na to cudo 😍



A jeśli chodzi o zawartość to w tym miesiącu jestem bardzo zadowolona, ponieważ każdy z produktów przypadł mi do gustu, a kolorówka wpasowała się w moje gusta kolorystyczne. Czyżby beGLOSSY zaczęło czytać mi w myślach?


Dwa pełnowymiarowe produkty do pielęgnacji, jakie znalazły się w pudełku to:

1. Odżywka do włosów 3 Minute Miracle firmy Aussie, do wyboru było kilka wariantów, mnie trafiła się ochrona koloru, co mi odpowiada, ponieważ włosy farbuję od dobrych kilku lat, jednak prawdopodobnie każdy wariant byłby odpowiedni. Markę Aussie miałam okazję testować już kilkukrotnie, a odżywkę z pudełka użyłam już dzisiaj. Po przetestowaniu stwierdzam, że nie różni się ona od innych odżywek tej firmy, jednak nie jest to problem. Odżywki Aussie są dla mnie dobre, jednak nie czynią z moimi włosami żadnych cudów, niezbyt je wygładzają, a ochrony koloru nie jestem w stanie stwierdzić. Jestem jednak zadowolona! Produkt do włosów zawsze na plus.
Cena: 24,99 zł/250 ml

2. Odżywczy balsam do dłoni Aeternum, tej marki jeszcze nie znam, co prawda jest to kolejny balsam do dłoni, który musi poczekać na swoją kolej, jednak na pewno mi posłuży. Jego opakowanie jest bardzo estetyczne, a tubka-standard bardzo wygodna. Jeśli chodzi o zapach to dla mnie jest on neutralny, nie pachnie cudownie, ale zapach też mi nie przeszkadza. Można powiedzieć, że zapach jest standardowy. Po użyciu dłonie są bardzo aksamitne i nie kleją się. Jednak moim zdaniem nie należy on do najbardziej nawilżających kremów, ale spełnia swoją funkcję. Mimo wszystko nie kupiłabym go za te pieniądze.
Cena: 49 zł/100 ml


3. Kolejnym produktem jaki znalazł się w pudełku są chusteczki do demakijażu firmy Luba. Nie mogę powiedzieć, że jestem super zadowolona, ponieważ w domu stosuję kilkuetapową pielęgnację z demakijażem i mam już swoich wybrańców jeśli chodzi o zmywanie makijażu, jednak taki produkt na pewno przyda się na wyjazdy, kiedy nie mogę zabrać ze sobą kilku dużych produktów. Na pewno je wykorzystam!
Cena: 5,89 zł/15 sztuk

Przechodząc do kolorówki, która w końcu mi odpowiada:

4. Kolejnym produktem jest kredka do brwi firmy Pierre Rene, we wcześniejszej edycji otrzymałam pomadkę tej samej firmy, jednak kolor zupełnie mi nie odpowiadał. Tym razem jest inaczej, ponieważ kredka, którą otrzymałam jest przeznaczona dla blondynek (na zdjęciu wyszła nieco ciemniej niż w rzeczywistości), a ja z kredkami do brwi mam wielki problem. Przeważnie kiedy kredka jest w kolorze blond, automatycznie przechodzi ona bardziej w rudy, natomiast brązowe kredki są dla mnie znacznie zbyt ciemne. Przy okazji robienia dzisiejszego makijażu mogłam tę kredkę przetestować i nie jest ruda! Idzie ona bardziej pod jasny brąz. Czyżby kolejny ulubieniec? 😍
Cena: 19,99 zł

5. Drugim produktem jest pomadka Lip Me Lipstick firmy Miyo, mnie trafił się kolor 24 Angelina i określiłabym go jako koral, jednak bardziej idący w stronę różu, niż pomarańczu. Dla mnie jest idealny, ponieważ uwielbiam takie jasne kolory. Na zdjęciach poniżej możecie zobaczyć jak prezentuje się kolor, jednak tutaj także jest on nieco przekłamany przez aparat.


Swatch na dłoni prezentuje się bardziej realistycznie:


6. Ostatnim produktem, określonym jako prezent jest krem kojący Roseliane firmy Uriage. Jest to kolejny niepełnowymiarowy produkt tej firmy, jakim raczy nas beGLOSSY. Jestem ciekawa, czy kiedyś pojawi się produkt pełnowymiarowy, jednak mam świadomość, że ich produkty są zbyt kosztowne, aby mogło się do zdarzyć. W pudełku otrzymujemy miniaturową wersję o pojemności 3 ml. Na pewno go zużyję, ponieważ mam cerę naczynkową, a do takiej jest on przeznaczony. Szkoda, że nie jest to chociażby 15 ml, jednak nie mogę narzekać, ponieważ jest to tylko prezent, 5 standardowych produktów jest pełnowymiarowych.

Tak prezentuje się cała zawartość lutowej edycji beGLOSSY. Co o niej myślicie?


Podsumowując, ta edycja przypadła mi do gustu, chyba nawet bardziej niż poprzednia, a to głównie za sprawą udanego doboru kolorówki. Co prawda odżywka i krem mogłyby być lepszej jakości (marzy mi się pełnowymiarowa maska firmy Wella, która zagościła w listopadowej edycji, jako produkt niepełnowymiarowy 😞), jednak z tych też jestem zadowolona i na pewno je wykorzystam. Chusteczki wrzucam do podróżnej kosmetyczki. Co mnie jednak zasmuciło to brak kodów rabatowych w tej edycji, więc tym razem nie mogę się nimi z Wami podzielić.


Komentarze

  1. Wygląd pudełka śliczny! Co do jego zawartości..hmm..nie jest zła, jednak nie do końca w moim guście.

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda, mogło być lepiej, ale na pewno zużyje się wszystko ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz