Shinybox i U.R.O.K. październik 2017
Dzisiaj bogactwo, ponieważ recenzuję aż dwa boxy. Miało nie być już żadnego Shiny, ale dzięki akcji Koło Fortuny załapałam się na oba boxy o obniżonej o 50% cenie, więc szkoda byłoby nie brać :)
Na pierwszy rzut idzie Shiny. Październikowe pudełko jak co roku nawiązuje do akcji walki z rakiem piersi i też grafika na pudełku jest opatrzona logiem tej akcji. Bardzo podoba mi się zaangażowanie Shiny w tego typu akcje. W ShinyMagu tematy artykułów skupiają się na informacjach o raku piersi, a także o tym jak dobrać rozmiar stanika. Bardzo fajnie - tematycznie.
A jeśli chodzi o samo pudełko, to w tym miesiącu otrzymałam 7 produktów, za utrzymanie subskrypcji do zdobycia było w sumie 8, jednak ja swoją przerwałam, dlatego nie otrzymałam dodatkowego produktu.
1. Pierwszym produktem, który rzucił mi się w oczy był balsam do ciała firmy Barnangen, tak ten sam, którego dostałam miesiąc wcześniej w beGlossy! Ale nawet nie jestem zła, ponieważ krem cudownie pachnie i dobrze nawilża ciało, a przy tym dobrze się wchłania i nie zostawia tłustego filmu. Pojemność balsamu to 200 ml, przy czym jest on bardzo gęsty i wydajny. Ja ciągle męczę miliony balsamów, które otrzymałam od Shiny w ciągu ostatniego roku, więc ten balsam podaruję komuś bliskiemu, tym bardziej, że już znam jego cudne właściwości.
Cena: 34,99 zł/200 ml
2. Drugim pełnowymiarowym produktem jest świeca zapachowa znanej polskiej firmy Bispol. Moja wersja to Diamond Chic, jednak jej zapach nie do końca mi się podoba, jest on mdły i różano-mydlany. Taki zapach trochę kojarzy mi się z babcinym różańcem. Ja jednak uwielbiam świece i wszelkie zapachy do domu, o czym przekonacie się w kolejnym poście;), więc na pewno ją zapalę. Szkoda, że nie jest to świeca firmy Yankee lub Kringle Candle, jednak taka byłaby dużo droższa.
Cena: 5,54/357 g
3. Kolejny pełnowymiarowy produkt to nowość - pomadka Liquid Lip firmy Avon, do wyboru był mix kolorów oraz wariant matowy lub błyszczący. Mnie na szczęście trafił się mat, jednak z kolorem zupełnie nie trafiłam. Moja wersja to Dare to Bare w kolorze brązu/brudnego nude. Świetny kolor na jesień, jednak niezbyt odpowiedni dla mnie. Muszę jednak przyznać, że pomadka cudownie pachnie, jej zapach kojarzy mi się z żelkami. Pomadka przez nieodpowiedni kolor pójdzie raczej w świat, albo przeleży w kosmetyczce.
Cena: 32 zł/szt.
4. W pudełku znalazła się także wcierka do włosów zniszczonych firmy Jantar i to z tego produktu jestem najbardziej zadowolona. Widziałam, że taki produkt pojawił się już w którymś z boxów i miałam zamiar go kupić, na szczęście jak zwykle zwlekam z zakupami i wcierka trafiła mi się z tym boxie. Moje włosy są dosyć zniszczone po rozjaśnianiu, więc na pewno przetestuję ten produkt i mam nadzieję, że się sprawdzi.
Cena: 13 zł/100 ml
5. Kolejny produkt to maseczka oczyszczająca do twarzy firmy 7th Heaven. Przyznam, że firmy wcześniej nie znałam, a maseczka oczyszczająca jak najbardziej mi się przyda, chociaż mam już niezły zapas podobnych maseczek. Wymiennie do zdobycia były także plastry oczyszczające pory i owocowy peel off, jednak uważam, że trafiła mi się najlepsza opcja.
Cena: 5,60-8 zł/szt.
6. Pozostając w temacie masek, kolejny produkt to ekspresowa maska wybielająca firmy DermoFuture Precision, wymiennie z kremem na noc z vit. C, naprawczym kremem ze śluzem ślimaka i hydrożelową maską liftingującą. Tym razem trafił mi się najgorszy produkt, każdego innego przyjęłabym z otwartymi ramionami, jednak maska wybielająca nie przemawia do mnie w ogóle. "Skóra staje się bielsza" - to moja może być jeszcze bielsza niż jest? 😖 Pojemność maski to 12 ml, więc bez szału, ja jednak obawiam się jej działania i nie wiem, czy w ogóle będę ją stosować.
Cena: 13,90 zł/szt.
7. Ostatnim pełnowymiarowym produktem jest pocket energy bar od Ani Lewandowskiej. Mój smak to truskawka i burak. O ile takie produkty są bardzo ciekawe w innych pudełkach subskrypcyjnych (np. dietetycznych) to w boxie kosmetycznym średnio mi pasuje. Z pewnością wypróbuję na drugie śniadanie, jednak zupełnie nie jestem zadowolona z tego produktu. Dam znać jak smakowało ;)
Cena: 3,89 zł/35 g
W pudełku znalazłam także próbkę kremu NCBS z kwasami firmy Charmine Rose o pojemności 2ml. Fajnie, że takie próbki nie wliczają się już w podstawową zawartość boxa. A poza próbkami dostaliśmy tonę różnych ulotek, magazynów, itp. można powiedzieć, że w tym miesiącu Shiny jest boxem makulaturowym. A propos, kto też pociera magazyn z Avonu, żeby poczuć różne zapachy? 😅
Na szczęście w stosie papieru udało mi się znaleźć kilka kodów rabatowych, które udostępniam pod spodem.
- 50 zł rabatu na zakup Blue Calorad (kolagen do picia) w sklepie gshpolska.pl na hasło: ShinyBox, ważny do 24.12.2017
- Voucher na 3-miesięczny dostęp do planu dietetycznego w drbarbara.pl na hasło: SHINY444
- 10% zniżki na badanie piersi w ALAB Laboratoria na hasło: PROFILAKTYKA
- 10% zniżki na cały asortyment sklepu aromanti.pl na hasło: BOX, ważny do 30.11.2017
Podsumowując tego boxa, był on całkiem dobry, ale bez szału, przyzwyczaiłam się już do zawartości Shiny i ani mnie ona nie cieszy, ani jakoś tym razem nie irytuje. Wcierka i balsam jak najbardziej na plus, świeczka całkiem ok, maski zużyję, pomadka niestety nie w moim kolorze, więc będzie leżeć. Na szczęście za boxa płaciłam tylko połowę ceny, więc nie mogę narzekać.
Czas na U.R.O.K. XVIII
To pudełeczko jest po prostu świetne, bije na głowę wszelkie inne pudełka wydane kiedykolwiek przez kogokolwiek. Jest bogate w wiele kosmetyków do pielęgnacji ciała, początkowo myślałam, że wysłano do mnie omyłkowo Naturalnie Piękna, ale to faktycznie był UROK.
1. Pudełko było wypełnione wieloma bardzo dużymi produktami, na początku mój wzrok skierował się na 3 pudełka. Pierwszym w produktów jest maska do dłoni i stóp z mikrosrebrem firmy Podopharm. Maska jest produktem pełnowymiarowym o pojemności 75 ml. Przyznam się, że nie spotkałam się wcześniej z tą firmą, a maska z mikrosbrebrem brzmi bardzo ciekawie. Producent obiecuje intensywne nawilżenie i regenerację naskórka, produkt działa także łagodząco. Na pewno wypróbuję tę maskę na stopy, ale zastanawiam się także nad aplikacją na całe nogi, ponieważ po goleniu są one przeważnie podrażnione, zastanawiam się, czy właściwości łagodzące maski się tutaj sprawdzą.
Cena: 30 zł/75 ml
2. Drugim produktem pełnowymiarowym jest szampon wzmacniający do skóry atopowej tej samej firmy. Co prawda nie mam problemu ze skórą atopową, jednak szampon na pewno wypróbuję, ponieważ poza podanym zastosowaniem, producent obiecuje także pobudzenie odrostu włosów i zapobieganie ich wypadaniu, a z tym walczę już od dłuższego czasu. Szampon przyszedł do mnie w pojemności 300 ml, więc sporo, wystarczy na dłuższy czas. Produkt nie zawiera SLSów i SLESów.
Cena: 45 zł/300 ml
3. Kolejny produkt to jeden z dwóch dostępnych wariantów w pudełku. U mnie pojawiło się liftingujące serum do ciała firmy Neuronica. Drugim wariantem było nawilżające serum do twarzy marki Solvea. Oba produkty są pełnowymiarowe i prawdę mówiąc z każdego byłabym zadowolona, ale to serum liftingujące chyba chętniej wykorzystam. Jego pojemność to aż 250 ml, a jego główne składniki to olej monoi-tiare, olej kokosowy oraz olej z orzeszków makadamii, które mają poprawić napięcie i elastyczność skóry, chronić przed jej przedwczesnym starzeniem się i dać "potężny efekt ujędrnienia skóry" 😆 No, producent na prawdę dużo obiecuje, mam nadzieję, że się na nim nie zawiodę.
Cena: 44,99 zł/250 ml
Na pierwszy rzut idzie Shiny. Październikowe pudełko jak co roku nawiązuje do akcji walki z rakiem piersi i też grafika na pudełku jest opatrzona logiem tej akcji. Bardzo podoba mi się zaangażowanie Shiny w tego typu akcje. W ShinyMagu tematy artykułów skupiają się na informacjach o raku piersi, a także o tym jak dobrać rozmiar stanika. Bardzo fajnie - tematycznie.
A jeśli chodzi o samo pudełko, to w tym miesiącu otrzymałam 7 produktów, za utrzymanie subskrypcji do zdobycia było w sumie 8, jednak ja swoją przerwałam, dlatego nie otrzymałam dodatkowego produktu.
1. Pierwszym produktem, który rzucił mi się w oczy był balsam do ciała firmy Barnangen, tak ten sam, którego dostałam miesiąc wcześniej w beGlossy! Ale nawet nie jestem zła, ponieważ krem cudownie pachnie i dobrze nawilża ciało, a przy tym dobrze się wchłania i nie zostawia tłustego filmu. Pojemność balsamu to 200 ml, przy czym jest on bardzo gęsty i wydajny. Ja ciągle męczę miliony balsamów, które otrzymałam od Shiny w ciągu ostatniego roku, więc ten balsam podaruję komuś bliskiemu, tym bardziej, że już znam jego cudne właściwości.
Cena: 34,99 zł/200 ml
2. Drugim pełnowymiarowym produktem jest świeca zapachowa znanej polskiej firmy Bispol. Moja wersja to Diamond Chic, jednak jej zapach nie do końca mi się podoba, jest on mdły i różano-mydlany. Taki zapach trochę kojarzy mi się z babcinym różańcem. Ja jednak uwielbiam świece i wszelkie zapachy do domu, o czym przekonacie się w kolejnym poście;), więc na pewno ją zapalę. Szkoda, że nie jest to świeca firmy Yankee lub Kringle Candle, jednak taka byłaby dużo droższa.
Cena: 5,54/357 g
3. Kolejny pełnowymiarowy produkt to nowość - pomadka Liquid Lip firmy Avon, do wyboru był mix kolorów oraz wariant matowy lub błyszczący. Mnie na szczęście trafił się mat, jednak z kolorem zupełnie nie trafiłam. Moja wersja to Dare to Bare w kolorze brązu/brudnego nude. Świetny kolor na jesień, jednak niezbyt odpowiedni dla mnie. Muszę jednak przyznać, że pomadka cudownie pachnie, jej zapach kojarzy mi się z żelkami. Pomadka przez nieodpowiedni kolor pójdzie raczej w świat, albo przeleży w kosmetyczce.
Cena: 32 zł/szt.
4. W pudełku znalazła się także wcierka do włosów zniszczonych firmy Jantar i to z tego produktu jestem najbardziej zadowolona. Widziałam, że taki produkt pojawił się już w którymś z boxów i miałam zamiar go kupić, na szczęście jak zwykle zwlekam z zakupami i wcierka trafiła mi się z tym boxie. Moje włosy są dosyć zniszczone po rozjaśnianiu, więc na pewno przetestuję ten produkt i mam nadzieję, że się sprawdzi.
Cena: 13 zł/100 ml
5. Kolejny produkt to maseczka oczyszczająca do twarzy firmy 7th Heaven. Przyznam, że firmy wcześniej nie znałam, a maseczka oczyszczająca jak najbardziej mi się przyda, chociaż mam już niezły zapas podobnych maseczek. Wymiennie do zdobycia były także plastry oczyszczające pory i owocowy peel off, jednak uważam, że trafiła mi się najlepsza opcja.
Cena: 5,60-8 zł/szt.
6. Pozostając w temacie masek, kolejny produkt to ekspresowa maska wybielająca firmy DermoFuture Precision, wymiennie z kremem na noc z vit. C, naprawczym kremem ze śluzem ślimaka i hydrożelową maską liftingującą. Tym razem trafił mi się najgorszy produkt, każdego innego przyjęłabym z otwartymi ramionami, jednak maska wybielająca nie przemawia do mnie w ogóle. "Skóra staje się bielsza" - to moja może być jeszcze bielsza niż jest? 😖 Pojemność maski to 12 ml, więc bez szału, ja jednak obawiam się jej działania i nie wiem, czy w ogóle będę ją stosować.
Cena: 13,90 zł/szt.
7. Ostatnim pełnowymiarowym produktem jest pocket energy bar od Ani Lewandowskiej. Mój smak to truskawka i burak. O ile takie produkty są bardzo ciekawe w innych pudełkach subskrypcyjnych (np. dietetycznych) to w boxie kosmetycznym średnio mi pasuje. Z pewnością wypróbuję na drugie śniadanie, jednak zupełnie nie jestem zadowolona z tego produktu. Dam znać jak smakowało ;)
Cena: 3,89 zł/35 g
W pudełku znalazłam także próbkę kremu NCBS z kwasami firmy Charmine Rose o pojemności 2ml. Fajnie, że takie próbki nie wliczają się już w podstawową zawartość boxa. A poza próbkami dostaliśmy tonę różnych ulotek, magazynów, itp. można powiedzieć, że w tym miesiącu Shiny jest boxem makulaturowym. A propos, kto też pociera magazyn z Avonu, żeby poczuć różne zapachy? 😅
Na szczęście w stosie papieru udało mi się znaleźć kilka kodów rabatowych, które udostępniam pod spodem.
- 50 zł rabatu na zakup Blue Calorad (kolagen do picia) w sklepie gshpolska.pl na hasło: ShinyBox, ważny do 24.12.2017
- Voucher na 3-miesięczny dostęp do planu dietetycznego w drbarbara.pl na hasło: SHINY444
- 10% zniżki na badanie piersi w ALAB Laboratoria na hasło: PROFILAKTYKA
- 10% zniżki na cały asortyment sklepu aromanti.pl na hasło: BOX, ważny do 30.11.2017
Podsumowując tego boxa, był on całkiem dobry, ale bez szału, przyzwyczaiłam się już do zawartości Shiny i ani mnie ona nie cieszy, ani jakoś tym razem nie irytuje. Wcierka i balsam jak najbardziej na plus, świeczka całkiem ok, maski zużyję, pomadka niestety nie w moim kolorze, więc będzie leżeć. Na szczęście za boxa płaciłam tylko połowę ceny, więc nie mogę narzekać.
Czas na U.R.O.K. XVIII
To pudełeczko jest po prostu świetne, bije na głowę wszelkie inne pudełka wydane kiedykolwiek przez kogokolwiek. Jest bogate w wiele kosmetyków do pielęgnacji ciała, początkowo myślałam, że wysłano do mnie omyłkowo Naturalnie Piękna, ale to faktycznie był UROK.
1. Pudełko było wypełnione wieloma bardzo dużymi produktami, na początku mój wzrok skierował się na 3 pudełka. Pierwszym w produktów jest maska do dłoni i stóp z mikrosrebrem firmy Podopharm. Maska jest produktem pełnowymiarowym o pojemności 75 ml. Przyznam się, że nie spotkałam się wcześniej z tą firmą, a maska z mikrosbrebrem brzmi bardzo ciekawie. Producent obiecuje intensywne nawilżenie i regenerację naskórka, produkt działa także łagodząco. Na pewno wypróbuję tę maskę na stopy, ale zastanawiam się także nad aplikacją na całe nogi, ponieważ po goleniu są one przeważnie podrażnione, zastanawiam się, czy właściwości łagodzące maski się tutaj sprawdzą.
Cena: 30 zł/75 ml
2. Drugim produktem pełnowymiarowym jest szampon wzmacniający do skóry atopowej tej samej firmy. Co prawda nie mam problemu ze skórą atopową, jednak szampon na pewno wypróbuję, ponieważ poza podanym zastosowaniem, producent obiecuje także pobudzenie odrostu włosów i zapobieganie ich wypadaniu, a z tym walczę już od dłuższego czasu. Szampon przyszedł do mnie w pojemności 300 ml, więc sporo, wystarczy na dłuższy czas. Produkt nie zawiera SLSów i SLESów.
Cena: 45 zł/300 ml
3. Kolejny produkt to jeden z dwóch dostępnych wariantów w pudełku. U mnie pojawiło się liftingujące serum do ciała firmy Neuronica. Drugim wariantem było nawilżające serum do twarzy marki Solvea. Oba produkty są pełnowymiarowe i prawdę mówiąc z każdego byłabym zadowolona, ale to serum liftingujące chyba chętniej wykorzystam. Jego pojemność to aż 250 ml, a jego główne składniki to olej monoi-tiare, olej kokosowy oraz olej z orzeszków makadamii, które mają poprawić napięcie i elastyczność skóry, chronić przed jej przedwczesnym starzeniem się i dać "potężny efekt ujędrnienia skóry" 😆 No, producent na prawdę dużo obiecuje, mam nadzieję, że się na nim nie zawiodę.
Cena: 44,99 zł/250 ml
4. Kolejne potężne produkty to spray zwiększający objętość cienkich włosów firmy O'Herbal o pojemności 200 ml. Moje włosy są dosyć grube, ale mam problem z podniesieniem ich u nasady, muszę wypróbować, czy taki produkt pomoże mi je trochę podnieść. Firmę O'Herbal już znam, stosują oni dosyć naturalne składniki, co jest dodatkowo na plus. Po jakimś czasie dam znać, czy spray sprawdził się na moich grubych włosach.
Cena: 12,99 zł/200 ml
5. Ten produkt zajmował chyba najwięcej miejsca w pudełku, jest to szampon do skóry wrażliwej firmy Insight Professional o pojemności aż 500 ml! Kolejny szampon do skóry wrażliwej, ale nie narzekam, jak już wiele razy wspominałam, uwielbiam produkty do włosów w pudełkach. Jest to produkt wymienny, do wyboru były także: rękawica do zmywania makijażu firmy Delete MakeUp (wartość 24,90 zł), wosk zapachowy Ezti - różne zapachy (wartość 24 zł) i mydełko muffinka firmy LaQ (wartość 17,99 zł). Moim zdaniem pozostałe produkty nie dorównują temu, którego ja otrzymałam i z pewnością osoby, które otrzymały któryś z tych produktów mogą czuć się poszkodowane, mnie jednak tym razem dopisało szczęście.
Cena: 49 zł/500 ml
5. Kolejnym produktem pełnowymiarowym jest złuszczająca maska do stóp wszystkim już dobrze znanej firmy SheFoot. Mimo, że jest to produkt firmy, która mi już nieco obrzydła poprzez swoje wszędobylstwo, to akurat ze złuszczającej maski do stóp bardzo się cieszę. Tym bardziej, że jest ona w formie jednorazowych skarpetek, co znacznie ułatwia aplikację maski.
Cena: 10,43 zł/szt.
6. Sól do kąpieli firmy Farma także jest produktem pełnowymiarowym o pojemności 80g. Podejrzewam, że jej pojemność wystarczy na jedno użycie, ja jednak muszę poczekać na możliwość jej użycia, ponieważ w domu nie posiadam wanny :(
Cena: 11 zł/80 g
7. To jeszcze nie koniec! Kolejnym pełnowymiarowym produktem jest podkład Deborah Milano w kolorze fair rose (najjaśniejszy), którego otrzymała każda klientka. Nie dziwię się, że InspiredBy zdecydowało się na jeden najjaśniejszy odcień, ponieważ jest on dosyć ciemny jak na karnację Polek, a ja jako ekstremalny bladzioch na pewno wymieszam podkład z fixerem rozjaśniającym z Nyxa. Jego odcień jest nieco brzoskwiniowy, ale co do krycia wypowiem się później, ponieważ nie miałam jeszcze okazji go wypróbować.
Cena: 49,99 zł/30 ml
8. Ostatnim już produktem jest baza pod cienie firmy Cashmere, którą już doskonale znamy z wrześniowego pudełka Shiny. Ta baza to akurat najsłabsze ogniwo pudełka, ponieważ przetestowałam ją wcześniej i niestety nie sprawdziła się u mnie zupełnie - wylądowała w koszu. Mimo wszystko, pudełko to jest mega, nawet bez bazy.
Cena: 22 zł/7 g
Podsumowując, październikowe pudełko U.R.O.K. jest po prostu bombowe! Jego zawartość jest pełna dobrych i mało znanych produktów, a jego całkowita wartość to aż 250 zł, dodatkowo, kupiłam je za połowę ceny dzięki akcji Koło Fortuny, za ok 25 zł. To był deal życia. Z każdego produktu (poza bazą pod cienie) jestem bardzo zadowolona, nie było też żadnego produktu niepełnowymiarowego. Gdyby pudełka były jeszcze dostępne, to poleciłabym je wszystkim serdecznie, jednak niestety szybko zostały wykupione.
W pudełku znalazłam też kod rabatowy na zakupy w sklepie Pakamera, z którego zamierzam skorzystać, a który jest jednorazowy, więc niestety nie mogę przekazać go to użytku publicznego. Poza nim, znalazłam także inne kody rabatowe:
- zniżka -20 zł w sklepie Chocolissimo przy zakupach za 80 zł, ważny do 11.11.2017, kod: INSPIREDBY2017
- 50 zł rabatu na zakup Blue Calorad (kolagen do picia) w sklepie gshpolska.pl na hasło: ShinyBox, ważny do 24.12.2017 (ten sam, co w Shiny).
Shinyboxa możecie zamówić tutaj: Shinybox
a UROK tutaj: InspiredBy
Do następnego, a tymczasem idę testować nowe produkty! 💖
Komentarze
fajne pudełka Ci się trafiły, miłych testów:)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Balsamy z UROKu już użyłam i pachną pięknie, a nawilżają konkretnie :)
UsuńTeż mam oba pudełeczka. Shiny jest ok, choć niczego mi nie "urwało" :D. Natomiast Urok, tak jak w poprzednim miesiącu jest naprawdę bardzo fajny :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, UROK daje radę ostatnimi czasy :)
Usuń