BodyBoom, czyli świetny peeling kawowy


Cześć dziewczyny, cześć chłopaki :)

Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją peelingów firmy Body Boom. Od razu pragnę zaznaczyć, że nie jest to post sponsorowany, peelingi kupiłam z ciekawości i chęci ich przetestowania dla Was i dla samej siebie.
 Ogólnie duże saszetki są dosyć drogie (65 zł/200g na stronie producenta), dlatego zdecydowałam się na zakup jednej większej oraz kilku mniejszych saszetek (ok. 10 zł/30g).

O cudownych właściwościach peelingów kawowych raczej nie muszę się tutaj rozpisywać, myślę, że każdy kto zainteresował się tematem, zna jego cudowne działanie. Poza złuszczaniem skóry, peeling poprawia krążenie, co przy regularnym stosowaniu przyczynia się do zmniejszenia naszego cellulitu ;) Natomiast peelingi BodyBoom zawierają także dobroczynne olejki, które nawilżają naszą skórę i witaminę E, która zatrzymuje proces starzenia się skóry.

Producent na swojej stronie wymienia kilka podstawowych składników peelingu:
kawa Robusta, brązowy cukier, sól himalajska, olejek arganowy, olejek makadamia, olejek migdałowy, witaminę E oraz czekoladę. W ten sposób możemy zobaczyć, że peeling jest w znacznej mierze naturalny. Każdy z peelingów zawiera także odpowiedni aromat nadający mu określony zapach.

Każda widoczna na zdjęciu saszetka jest o innym zapachu. Największa, którą kupiłam jest o zapachu miętowym, a zdecydowałam się na ten zapach, bo uwielbiam miętę. Peeling ma piękny orzeźwiający zapach, jednak mam co do niego mieszane uczucia, ponieważ raz kojarzy mi się z miętowym płynem do mycia naczyń, a raz z tymi miętowymi cukierkami w czekoladzie. Po użyciu mięta pozostawia na naszym ciele przyjemne uczucie chłodu, nie jest ono tak mocne, jak na przykład w balsamach "wyszczuplających" z efektem chłodzenia, co dla mnie jest dużą zaletą :)

Przechodząc do mniejszych saszetek - niebieski peeling jest ma zapach kokosa, jednak zapach przypomina mi bardziej coś kokosowego (likier lub któryś z kokosowych słodyczy), niż samego kokosa. W każdym razie jest obłędny.

Kolejny peeling to peeling mango, który z mango zupełnie mi się nie kojarzy, pachnie słodko, owocowo, trochę jak żelki, ale na pewno nie mango. Ja uwielbiam słodkie zapachy, więc i ten przypadł mi do gustu.

Peeling bananowy to zdecydowanie mój ulubieniec. Może nie pachnie jak prawdziwy banan, ale kojarzy mi się z tymi batonikami bananowymi w czekoladzie. Od razu przypomina mi się dzieciństwo. Ktoś jeszcze je kojarzy? 😍

Grejpfrut faktycznie pachnie jak ten gorzki owoc, za którym nie bardzo przepadam (no bo przecież ja uwielbiam tylko to, co słodkie;) Jednak zapach jest świetny, bardzo świeży i energetyzujący.

Na koniec pozostał nam peeling, którego producent nazwał original, bo ten powstał jako pierwszy i nie ma on określonego zapachu, po prostu pachnie kawowo (ale też czekoladowo), jak na peeling kawowy przystało :)

W ofercie pojawia się także zapach truskawkowy, jednak tego miałam okazję testować dzięki jednemu z zakupionych boxów kosmetycznych i zdecydowanie nie przypadł mi do gustu. Pamiętam, że kojarzył mi się to jogurtów truskawkowych, a te jakoś mi się objadły 😀

W zestawieniu miał znaleźć się także peeling cynamonowy, który jest moim zdecydowanym ulubieńcem, miałam okazję go testować w moim pierwszym ever zakupionym Shinybox grudzień 2015. Zapach był zdecydowanie świąteczny. Jednak nigdzie nie można go już dostać, dowiedziałam się poprzez jeden z internetowych sklepów kosmetycznych, że producent sam nie wie, kiedy i czy w ogóle będzie go produkować 😭



Jeśli chodzi o samo działanie, to peeling jest przecudowny. Jest mocny, ale nie zbyt mocny, jeśli chodzi o peelingowanie skóry, a po użyciu zostawia miękką, gładką i nawilżoną skórę, dzięki zawartym w nim olejkom. Peeling jest sypki, więc jeśli wolicie mniejsze tarcie, polecam nanieść go na ciało razem z ulubionym olejkiem lub odżywką do włosów. Ja jednak wolę, kiedy tarcie jest większe. Jeśli chodzi o wydajność, według mnie jest ona całkiem dobra, tak jak w przypadku każdego innego sypkiego peelingu. Dla mnie zdecydowanie na plus!



P.S. Peeling kawowy możemy zrobić także sami w domu, za pomocą tylko 2-3 składników. Dajcie znać, czy chcielibyście posta o takim domowym peelingu :)

Komentarze

  1. Mam ten peeling w wersji bananowej. Jest cudowny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, bananowy pachnie cudnie! Jednak po dłuższym stosowaniu każdego zapachu, stwierdzam, że Oryginał jest najlepszy :) Kawa+czekolada = <3

      Usuń

Prześlij komentarz